Biografia

Świadek

         Żył swoimi czasami. Stosunek do rzeczywistości zawarł w wierszowanych strofach-dokumentach. poetycki zapis wydarzeń rozpoczął w 1980 r. pod wrażeniem darów zesłanych przez opatrzność narodowi polskiemu: daru polskiego papieża oraz noblisty - Miłosza. Pisał wówczas: "Teraz Polska/ wyprzedza/ świetlaną przyszłość/ nadzieją/ życia/ zwycięstwem". W wierszach wojennych mówił o szansach tego wszystkiego, co jest wewnątrz nas: nadziei, "którą niesiemy z sobą", wiary, "którą dajemy życiu", miłość, przez "którą zdobywamy życie" i prawdy, "w której gruntujemy życie", a którą usiłowano zabić 13 grudnia.

         Poetycki notatnik Honoriusza utrwalił fakty, wydarzenia i nastroje społeczne stanu wojennego. W wierszu bez tytułu notował:

                              "[...] Wolność wdziera się w życie
                              Nadzieja z prawem obywatelstwa
                              Nie zginęła i nie zginie
                              Tętni Ojczyzna
                              - do 13 tylko...

                              I zawsze
                              w oku wypaczeń
                              na ulicach epidemia strachu
                              szczyt cynizmu w wieczornym dzienniku
                              ulotka
                              zapis na chodniku.
                              Nawet pod murem kwiaty
                              grożą prawowitej władzy[...]".

        O. Honoriusz na gorąco dokumentował krzywdy i zbrodnie, emocjonalnie komentował wydarzenia i postawy ludzkie. Opis zabójstwa 19 - letniego Piotra Majchrzaka zamordowanego przez patrol ZOMO w dniu 11 maja 1982 roku powiązał z innymi męczennikami: tym, który "padł w królewskim grodzie na Skałce" oraz tym, który zginął w "koncentracyjnym bunkrze". Zapisał szczegóły: "Stracił przytomność tuż pod kościołem", "roztrzaskali mu czaszkę", "ślady morderstwa zostawiając również pod okiem"; zdemaskował cyniczne kłamstwa śledztwa: "podobno niebieski mundur śpieszył z pomocą", "z ironią zapytano potem >>pałką, czy parasolem?<<"

         O. Honoriusz uważał, że w czasach, w jakich przyszło nam żyć nie można być tylko obserwatorem. W wierszu To u nas, datowanym: "30 grudnia '82, w dniu nowych licznych aresztowań w Poznaniu", pisał:

                              "Stop:
                              nie mów więcej - co możemy zrobić,
                              odpowiedz przed sumieniem:
                              co odważyłeś się zmienić!

                              Wolność i jej zakres
                              znów zależy od twoich i moich myśleń
                              Może bardziej jeszcze od
                              - nieujawnionych działań".

        Nie poddawał się lękowi, choć był śledzony i inwigilowany przez SB oraz szkalowany w prasie. Konsekwentnie i otwarcie sprzeciwiał się rzeczywistości stanu wojennego, trwał przy prawdzie i "Solidarności". W cytowanym wyżej wierszu pisał:

                              "To u nas
                                      znieważony naród
                                      dźwiga cielsko
                                      nielegalnej władzy
                                      która go dusi
                                      codzień.
                              To u nas
                                      aparat przemocy
                                      doprowadził sztukę kłamania
                                      do rekordów świata
                                      a >>prawdę<< kupuje się
                                      za 30 groszy.
                              To u nas
                                      totalitarny system
                                      zabija przejaw każdej wolnej myśli
                                      i niekontrolowanego życia
                                      by nie stały się
                                      groźnym podziemiem".

         Jak sejsmograf odnotował pulsację życia duchowego społeczeństwa, gdy: "smutek rozpanoszył się/ na ulicach/ w kolejkach/ twarzach/ sklepach", oraz chwile heroiczne, gdy naród zamyślał: "Jak stamtąd się wydostać/ myśleniem jasnym, bez półmroku,/ wolą silną mocną jak stal/ życiem znaczonym wiernością/ wiarą rozjaśnioną światłem". Wstrząśnięty był przypadkami zdrady - "donosem płatnym na milicji/ podobno tworzą się kolejki donosicieli". Zdelegalizowanie "Solidarności" nazwał w wierszu datowanym 8 października 1982 r. "ciosem w idee wolności". "A jednak >>Solidarność<< tu i wszędzie była jest i będzie" - pisał pełen ufności. Na początku 1983 r. znów zaczął żyć nadzieją - na ożywcze światło papieskiej pielgrzymki.

                                      "A Budowniczy nowego Świata
                                      zwany Wikariuszem Chrystusa
                                      wiezie odwagę
                                          miłość
                                          zgodę
                                          pokój
                                      w najodleglejsze zakątki świata
                                      bez mitów
                                      tak naprawdę

                                      Czekamy na Ciebie
                                      Ojcze
                                      w naszej Ojczyźnie!"

         Ostatni wiersz nosi datę 10 marca 1983 r. i jest dramatyczną wizją niszczycielskiej siły nienawiści i zemsty, atakującej "to co ludzkie" w człowieku, w sensie duchowym, a także fizycznym.

                                      "Wszystko co złe
                                      w nienawiści i zemście
                                      jak w fałszu i kłamstwie
                                      maskuje się.
                                      Człowieka -
                                          zaślepia
                                          wykorzenia
                                          zniewala
                                          ogranicza
                                          wynaturza
                                          zuboża
                                          nadyma
                                          rozbija,
                                      po prostu jego naturą
                                      jest
                                      niszczyć
                                          to co ludzkie
                                          zniszczyć człowieka".

         Sam, jak się zdaje stał się ofiarą niszczycielskich sił. W słoneczne niedzielne popołudnie dnia 11 kwietnia 1983 r. o. Honoriusz uległ wypadkowi samochodowemu na szosie pod Wydartowem, niedaleko Mogilna. Ciężko rannego przewieziono do szpitala w Mogilnie, tu go operowano, a następnie w stanie ciężkim odtransportowano do szpitala przy ul. Lutyckiej w Poznaniu. Przez trzy tygodnie lekarze toczyli walkę o jego życie, studenci oddawali krew, a w kościele akademickim trwały nieustające modły. O. Honoriusz zmarł w dniu swojego patrona, 8 maja.

        Śmierć charyzmatycznego duszpasterza i kapłana, który służenie prawdzie uznał za swoją misję, z odwagą przeciwstawiając się zakłamaniu - trudno było wówczas uznać tylko za wynik tragicznego zbiegu okoliczności. Wypadek miał miejsce na pustej niemal szosie przy bardzo dobrych warunkach pogodowych, toteż powszechnie wątpiono w przypadkowość zdarzenia. Według świadectwa ojców dominikanów, na przeora klasztoru milicja wywierała nacisk, aby ogłosił z ambony, że był to "zwyczajny, nieszczęśliwy wypadek". W dniu 12 maja kilkanaście tysięcy ludzi wzięło udział w uroczystościach pogrzebowych o. Honoriusza na cmentarzu przy ul. Lutyckiej. Żegnali go: profesor, robotnik i rolnik. W mieście rozwieszono klepsydry ze słowami pożegnania: "Ojcze Honoriuszu, dopóki my jesteśmy - Ty jesteś". W podziemnej gazetce solidarnościowcy pisali:

"Opuścił nas człowiek wyjątkowy, postawą swą dodając nam sił w walce o ludzkie prawa. Jego niezachwiana wiara w zwycięstwo dobra nad złem, w nowe światło nadziei, jak gwiazda błyszcząca na czarnym niebie zamętu".

        Zadawano pytanie: czy o. Honoriusz musiał zginąć? Tragicznym potwierdzeniem zdała się być rok później męczeńska śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Okoliczności wypadku pod Wydartowem pozostały nie wyjaśnione, a śledztwo wkrótce umorzono z powodu "braku znamion przestępstwa". Wznowione w 1990r. za sprawą komisji sejmowej Jana M. Rokity śledztwo, do dzisiaj nie przyniosło rezultatu. Tajemnicza śmierć duszpasterza wciąż czeka na wyjaśnienie. O. Honoriusz oddał życie za owce swoje i przeszedł na drugi brzeg, którego bliskość wyczuwał pisząc:

"Wyczuwam drugi Brzeg. Musi istnieć. Nie jest to pewnie odległa rzeczywistość. [...] Jakiż niepojęty jest tamten Brzeg, bez którego nie może istnieć moje >>dziś<<. Chcę tam dotrzeć, aby żyć. Tam rosną polskie kwiaty".


Eugenia R. Dabertowa - polonistka, dziennikarka, dokumentalistka,
autorka m.in. opracowania "Solidarność" Region Wielkopolska.
Kronika wydarzeń, walki i oporu społecznego 13 grudnia 1981 - 17 kwietnia 1989


< Wstecz